Zdawać by się mogło, że lista zakupów to całkiem oczywista sprawa. Planujesz wyjście do sklepu, siadasz, robisz listę zakupów, następnie wchodzisz do sklepu i zbierasz rzeczy z półek wprost do koszyka, zgodnie ze swoją listą. A co byś powiedział, gdybyś zawsze miał przy sobie gotową listę? Gdybyś mijając sklep z informacją o aktualnych promocjach w witrynie, nie musiał się zastanawiać czy reklamowany produkt masz akurat w domu czy też przydałoby się go kupić?
Moja lista zakupów, którą zawsze przechowuję w aplikacji Google Keep i mam ją pod ręką w smartfonie, uwzględnia zawartość mojej szafki, a nie rzeczy, które planuję kupić. Lista zakupów może wyglądać na przykład tak:
– żel pod prysznic 1
– dezodorant 3
– płyn micelarny 1
– krem do twarzy 2
– balsam do ciała 2
I tak wchodząc do drogerii i widząc, że akurat jest promocja na żele pod prysznic, biorę 3.
Dezodoranty są w standardowej cenie, ale wiem, że mam jeszcze 3 w zapasie, więc się nie przejmuję.
Płyn micelarny również nie jest przeceniony, ale wiem, że ten, którego używam jest bardzo wydajny, więc mam jeszcze margines czasowy.
Kremy do twarzy, których używam kosztują zwykle ok. 40-50 zł, ale zdarzają się obniżki do nawet 10 zł i tym razem szczęście się do mnie uśmiecha. Biorę 4, bo przecena jest duża, a nie planuję w najbliższym czasie zmieniać używanego produktu.
Balsam również jest akurat dostępny w obniżonej cenie, ale że w zapasie mam jeszcze 2 (zgodnie z listą) to na razie wstrzymuję się z zakupem – używam go stosunkowo rzadko.
Oczywiści robienie tego typu listy oraz zakupów “na zapas” najlepiej sprawdzi się przede wszystkim przy produktach, których używasz na stałe i mają długi termin przydatności. Chleba czy mięsa nie kupisz na zapas. Natomiast jeśli jesteś typem “lubię zjeść porządny obiad, więc zawsze mam w zamrażalniku trzy rodzaje pizzy do odgrzania w 10 minut w piekarniku” to ta lista też się sprawdzi. Ostatnio kupowałeś wyłącznie margheritę i hawajską (znajomym oczywiście ciągle powtarzasz, że kto to widział jeść ananasa na pizzy – boisz się, że straciliby do Ciebie szacunek, gdyby poznali prawdę). Idziesz do sklepu z silnym postanowieniem kupienia pepperoni. Pewnym krokiem zmierzasz do mrożonek, a tu margherita i hawajska – ZNOWU! Pamiętasz, że w zamrażalniku leżą 4 pizze, tylko jak to było… 3 hawajskie i 1 margherita czy 3 margherity i 1 hawajska.
Patrzysz na listę zakupów, a tam “kup 3 papperoni”.
A tak na marginesie: ja używam Google Keep, ale pamiętaj – każda aplikacja czy nawet kartka papieru się sprawdzi – whatever works for you! A o pomocnych aplikacjach i ich zastosowaniu opowiem Wam innym razem.
To co? W jaki sposób zrobisz listę zakupów przy kolejnej okazji? 🙂